Recenzja maski do włosów Kallos.

Tak jak obiecałam, tak piszę zapowiedzianą wcześniej recenzje maski do włosów. Odkąd zobaczyłam te firmę, stwierdziłam że nie odpuszczę sobie i muszę przetestować ich produkty. Szczerze mówiąc zainteresowało mnie to, że dostajemy 1000 ml produktu za około 9-12 zł w zależności od miejsca w którym kupujemy produkt.

Ja kupiłam te jagodową. Producent zapewnia nas, że ekstrakt z jagody zawarty w masce ma natychmiast odżywić zniszczone przez farbowanie włosy, a olej z awokado odżywia skórę głowy. U mnie w 100% się sprawdziła. Przede wszystkim poszukuje odżywek i masek które nie zrobią z moich loków siana, co już mi się zdarzało np. z odżywką z Pantene Agua Light. Ta pozostawiła mega dobre wrażenie, włosy się ładnie skręciły i nie miałam im nic do zarzucenia.




Konsystencja odżywki jest dość gęsta, przez co bez problemu rozprowadza się na włosach. Zapach według mnie nie jest jagodowy, ale wiadomo, że nie tego wymagamy. Moim zdaniem jest lekko kwiatowy, przyjemny.

Moje ogólne wrażenie o odżywce jest na piątkę z plusem. Gdy skończę jej używać co pewnie ze względu na jej wydajność troszeczkę potrwa, mam zamiar wypróbować inne rodzaje tych maseczek :) Dziwi mnie tylko fakt, że nigdy jeszcze nie widziałam jej w Rossmannie. Swoją natomiast zakupiłam w naturze za 12 zł.

Czy ktoś z Was używał może szamponu z ich firmy? Zastanawiam się nad kupnem..